sobota, 16 kwietnia 2016

Krzyk.

Staram się być fajną mamą. Czasem mi wychodzi a czasem jak każdy mam zły dzień. I wtedy jestem mamą do bani. Ale tak do bani, że dopadają mnie potem wyrzuty sumienia jak stąd do końca świata. Szczególnie wtedy kiedy w pracy znowu był trudny dzień, w domu wita mnie bałagan a dzieci po cichu umówiły się by mnie dobić. Wtedy nie radzę sobie ze swoją złością, frustracja sięga gwiazd a cierpliwość buja się na ostatnim włosku by za chwilę urwać się i spaść uderzając z hukiem. Wtedy burczę do dzieci. Każe im sprzątać. Jeść. A najlepiej to od razu iść spać. Wtedy też jak na złość moje dzieci w nosie mają mnie, moje zmęczenie i moje nerwy na wodzy. Katastrofa wisi w powietrzu. Wszystko idzie wtedy jak po grudzie. Dzieci nie chcą sprzątać bo to męczące. Kolacja kłuje w zęby i kubek z herbatą napełnia się łzami. A próby zagonienia ich do łóżek pełzną na niczym. Najchętniej wtedy strzeliłabym sobie w łeb. Ale, że to dość skomplikowane wybieram droge na skróty- krzyk. I co dzięki temu mam? Jeszcze większą frustrację. Jeszcze większą złość moją i dzieci. Jeszcze większy płacz. I jeszcze większą ochotę strzelenia sobie w łeb. Krzyk jest do dupy. I zdaję sobie z tego sprawę. To jak wielka rozpędzona kula śnieżna. On niszczy wszystko co spotka na swojej drodze. Nie rozwiązuje problemu. Daje sygnał dziecku, że sami sobie nie dajemy rady. Ze sobą, swoimi emocjami. I emocjami dziecka. Uczy dziecko, że racje ma ten kto jest głośniejszy a nie ten, kto ma siłe swoich argumentów. I co najgorsze krzyk powoduje u dziecka strach. Kiedy zaczynasz krzyczeć dziecko przestraszone po chwili samo zaczyna krzyczeć w obronie, w obawie. Kiedy krzyczysz podnosisz głos, nie kontrolujesz swoich słów, złościsz się i wyglądasz groźnie. Dla dziecka to ostrzeżenie. Boi się głośnego dźwięku. Czy Ty lubisz gdy ktoś krzyczy na Ciebie? W pracy, w autobusie, sklepie czy na ulicy. Ja nie. Kiedy zerkniesz z boku na dużego dorosłego i małe dziecko w momencie, kiedy dorosły krzyczy zobaczysz strach w oczach dziecka, w jego postawie. Ono się boi, że za chwilę ten krzyk przerodzi sie w coś gorszego. Krzyk na drugą osobę jest poniżeniem i wyrazem braku szacunku. Nie uczy dziecka niczego prócz tego tylko, że jeśli ono się na coś zezłości to też może krzyczeć zamiast porozmawiać. Że może krzykiem wymusić na kimś porządane zachowanie przez zastraszenie, lęk. Że nie liczą się uczucia innych. Że nie ważny jest szacunek dla drugiego. Dla jego uczuć. Krzyczenie na dziecko to tak jak wymierzenie mu policzka i powiedzenie, że jego emocje nie są ważne bo racje ma silniejszy. Bijesz dziecko? Nie. Więc czemu tak łatwo przychodzi Ci krzyk? Może warto ochłonąć, policzyć do 10, wyjść do drugiego pokoju. Nauczyć się kontrować swoje własne emocje- bo dzieci kontrolować swoje uczą się patrząc na nas. Kiedy następny razem zapytasz dziecko czemu krzyczy zastanów się czy przypadkiem nie bierze przykładu z Ciebie. Kiedy po raz kolejny ponoszę klęskę na polu macierzyńskiej walki kotłują się we mnie potem długo myśli co mogłam zrobić inaczej. Znów czytam mądre książki i szukam mądrych odpowiedzi. Kiedyś obiecałam sobie a przede wszystkim moim dzieciom, że nigdy ich nie uderzę. Może warto postanowić sobie, że jutro nie krzyknę na swoje dzieci. I po mału zjadać tego krzyczącego słonia co dzień na nowo dając słowo i go dotrzymując.