środa, 26 lutego 2014

Jaki jest czterolatek...

No więc dziś Fifi skończył cztery lata. Strasznie szybko upłynął ten czas. 26 lutego 2010 roku o godzinie 7:05 pojawił się na świecie. Taki malutki i bezbronny. A dziś zagadałby nas na śmierć gdyby mógł. Jest bystry i inteligentny. Ma świetną pamięć. Uwielbia liczyć, zna się na markach samochodów i to na takich o których niejeden facet pewnie nie słyszał. Do stu liczy bez problemu a i dalej to dla niego żaden kłopot. Potrafi czytać trzycyfrowe liczby, zna wszystkie litery alfabetu i potrafi czytać proste wyrazy a czasem nawet uda mu się samemu coś "napisać" przy pomocy literek magnetycznych na lodówce- ostatnio Cypr. Przed snem lubi oglądać atlas z mapami i wie jakie są kontynenty, ile jest państw w Europie i Azji. Umie wymienić sąsiadów Polski i bez problemu wymienia państwa i stolice w świecie. Rozpoznaje flagi, wie gdzie ciągną się Himalaje. Zna planety w układzie słonecznym i kolory w języku angielskim. Rośnie mi mały geograf i matematyk w jednej osobie. A to wszystko tak sam z siebie, bez ciśnienia z naszej strony. On pyta, my odpowiadamy, tłumaczymy, wyjaśniamy, on zapamiętuje i nas zaskakuje. Uwielbia płatki na śniadanie. Nie lubi długo spać nad czym ja ubolewam, bo nie znoszę wstawać przed siódmą. Ma dobry słuch muzyczny i lubi sobie nucić. Rysowanie i kolorowanie go nudzi. Uwielbia żeby mu czytać przed snem i twierdzi, że bez czytania nie uśnie. Ma świetną wyobraźnie i wymyśla swoje historie. Nie lubi jajek i cytrusów. Na placu zabaw uwielbia zjeżdżalnie. Przez ten rok stał się bardzo samodzielny i wiele rzeczy robi sam- ubiera się, rozbiera. Uwielbia układać puzzle i jest w tym naprawdę dobry- bez problemu potrafi ułożyć obrazek składający się ze stu puzzli. Co dzień nas czymś zaskakuje. I mówi, że w przyszłości będzie górnikiem i kierowcą formuły 1 a jego marzenie to pojechać do Japonii- ostatnio oświadczył nam, że pojedzie tam 1 kwietnia- lepszej daty nie mógł wybrać... Taki to mój czterolatek właśnie jest. Mam nadzieję, że tej pasji i chęci poznawania świata wystarczy mu na wiele lat. Życzę mu tego oraz by w życiu robił to co kocha i zawsze podążał za marzeniami...

wtorek, 25 lutego 2014

Upływa czas...

Cztery lata temu leżałam na porodówce i zaczynało się... Pojawiały się pierwsze odczuwalne już wyraźnie skurcze... Był strach, radość, że to już i lęk czy dam radę... Była ekscytacja, że jeszcze trochę i wreszcie będę widziała swoje dziecko... Wymarzone, wyczekane, upragnione.... Był ból, były łzy i wreszcie miała być nieopisana, niewypowiedziana radość...