piątek, 29 listopada 2013

Refleksyjnie.

Nic nie trwa wiecznie.
Wszystko przemija.
Pozostają fotografie, pamięć, wspomnienia.
Szkoda czasu na głupie kłótnie. Szkoda czasu by go marnować na żale, na myśli co by było gdyby.
Ważne to co tu i teraz. Ważni ludzie. Ważne słowa i gesty.
Trzeba żyć i iść przed siebie. Robić to co się kocha. Łapać ulotne chwile, kolekcjonować uśmiechy.
Każdy dzień traktować jak ostatni.
Niczego nie żałować i pamiętać, że ważne to przed nami.

czwartek, 28 listopada 2013

Filip niejadek.

Karmienie dzieci rzecz istotna. Dla wielu mam najważniejsza. Sen z powiek spędzają niezjedzone śniadania, nieruszone zupy, nietknięta kolacja.
U nas okres wrogości wobec tego co nowe w jadłospisie trwa nieustannie. I nie pomagają grzybki z pomidorka, uśmiechy na kanapkach, łódeczki z papryki. Dziecko moje jeśli się uprze, to nowego nie spróbuje. Ba, nawet buzi nie otworzy, nos od zapachu zatyka i osiołka upartego udaje.
Dziecko moje za nic w świecie do ust nie weźmie jajka, zupy z dyni, pomarańczy, mandarynek, rzodkiewki, ketchupu nie tknie (to mi akurat nie wadzi). Krzyczy, że masła nie lubi, marchewkę z zupy każe wyławiać i natkę pietruszki zgarniać. I o paradoks! W zupie marchewki nie ruszy, a sok z niej pić będzie do kropli ostatniej i tartą zajadać się, aż uszy mu się trzęsą.
I nie pomogą groźby i prośby- jeśli nie chce jeść. Kiedyś do łez mnie to doprowadzało, do irytacji i włosy z glowy rwałam. A dziś? Już tak się nie martwię. Już nie biegam za nim po domu z talerzem. Tłumaczę, że przecież krzywdy sam sobie nie zrobi. A jak zgłodnieje, to jeść zawoła. Nie zmuszam na siłę do jedzenia. Bo to tylko zniechęci go pewnie jeszcze bardziej. Czasem zastanawiam się tylko czy to czasem nie wina moja, że gdy byl mały na słoiczkach go chowałam, zamiast samemu zupki gotować i od małego do smaków różnych przyzwyczajać. Ale cóż, nie ma co płakać nad mlekiem rozlanym. Cieszę się z tego co mam i z tego co on lubi. Uśmiecham się jak brokuły wcina. Ryby zajada. Fasolkę. Oliwki czarne. Buraczki. Mleko pije. Kabanosy zajada. Groszek zielony. Kukurydzę. Jogurty. Musli. Żurawinę suszoną, śliwki, pestki dyni, migdały, ziarna słonecznika.

piątek, 22 listopada 2013

Depresyjnie.

Nie wiem sama czy to brak słońca i przesilenie jesienne do mnie zawitało? Skąd ta depresyjność ostatnimi czasy u mnie? Ogólne zmęczenie się wkrada we mnie... Wszystko irytować zaczyna... Sił brak na zabawę, na spacery. Uszy wrażliwe bardzo na hałas, płacze i krzyki się zrobiły. Gdybym miała balkon, to bym wyskoczyła. Zostawiła ten bałagan, te podłogi sokiem upaćkane, te zaschnięte groszki co je spod krzeseł wyjmuje, ten stos prania co nie ma zamiaru sam zniknąć. Ale balkonu brak- może to i lepiej. Więc czasem wśród tych płaczy i histerii mam ochotę usiąść i też płakać albo siedzieć i czekać aż się dzieciom znudzi i zrobi się cicho. Nie chce mi się w dyskusje wdawać z trzylatkiem, co musi postawić na swoim- wole przeczekać. Żal mi tylko sąsiadów, bo to starsi ludzie i trochę spokoju im się należy a u nas przez ostatnie dni wali się i pali. A może staruszkowie niedosłyszący i głusi na nasze krzyki i płacze?
Pytam gdzie jest słońce? Kto je ukradł? I kto mi dzieci zamienił w wrzeszczące marudersy? Kto całą energię wydusił ze mnie jak z cytryny sok? Zabierzcie już te katary, kaszle, te mgliste dni. Dajcie mi jeden dzień spokojny bez mamosoku, mamojeść, mamosiku, mamobawsię, mamomamgile, mamochodźtu, mamomammokryrękaw, mamoczytaj, mamodaj, mamonierozmawiasz... Mamo, mamo, mamo... Jednak życie mężczyzn o wiele łatwiejsze w wielu aspektach mi się wydaje- pójdzie To, upoluje zwierzynę, przyniesie do jaskini i odpoczywa. A Ty kobieto opraw to, ugotuj, podaj, posprzątaj, zabaw dzieci i tak całe życie.
Dziś będąc u kresu wytrzymałości zapytałam- Boże kiedy ja będę miała chwile spokoju i odpocznę? I co usłyszałam z ust mojego synka- Nigdy.
Pozostaje mi wiara, że to nie przepowiednia.

sobota, 2 listopada 2013

Czy płeć ma znaczenie?

Nie chodzi mi o pytanie o płeć dziecka w momencie poczęcia. Czy chcielibyśmy chłopca czy dziewczynkę. Ale o podejście do dziecka w procesie wychowania. Czy inaczej wychowuje się syna a inaczej córkę? Czy inne ma się wobec nich oczekiwania?
Odkąd stałam się mamą i syna i córki zaczęłam się nad tym zastanawiać. Czy jeśli powinno się stosować jakieś różnice, to na jakim etapie rozwoju? Już od kołyski? A może mimowolnie sami  wtłaczamy dzieci w role społeczne już od małego?
Chłopiec nie powinien tykać lalek, wózka, zabawkowych naczyń, odkurzacza. Bo potem będzie pantoflarz- a nie kochający, troskliwy tata i pomocny mąż, co z żoną dzielić się umie domowymi obowiązkami?  Nie powinien dużo płakać i marudzić. Jak upadnie, winien się podnieść i nie narzekać, że boli. Niech się nazbyt nie trzyma maminej spódnicy, bo wyrośnie z niego nieporadny synek mamusi. Bo będzie mazgaj, a nie czuły, ciepły i potrafiący okazywać uczucia mężczyzna?
Czy nie jest tak, że od chłopców więcej wymagamy, mniej z nimi rozmawiamy? Naturalnym jest dla nas, że chłopcy we krwi mają rywalizację, że powinni być odważni, konkretni, nie powinni być silni, nie okazywać uczuć i słabości? A przez męski rozumiemy-agresywny, stawiający na swoim,       niestały w uczuciach. Podczas gdy od dziewczynek oczekuje się, że będą miłe, układne, dobrze wychowane, troskliwe, skłonne iść na ustępstwa? Czy jak widzimy dziewczynkę krzyczącą, tupiącą, domagającą się swego mówimy, że źle wychowana, podczas gdy o chłopcu byśmy rzekli, że ma silny, dominujący charakter. Dlaczego chłopiec w szkole może mieć złe stopnie, a dziewczynce to nie wypada? Czemu dziewczynki się częściej tuli, całuje, pozwala płakać i pomarudzić, a chłopców trzeba wychowywać twardo?
Dzieciom bez względu na płeć w tych pierwszych latach potrzeba tyle samo ciepła, miłości, dobrych słów i zrozumienia. Akceptacji. Pokazywania pozytywnych wzorców-nauczą szacunku, tolerancji- gdy będą na tyle rozumni by pojąć sens tych słów.
Ale uważam- i to moje tylko zdanie-że przez pierwszych minimum 5 lat bez znaczenia na płeć tyle samo potrzebnych jest czułych słów,     empatii, ciepła, wyrozumiałości, tyle samo poczucia bezpieczeństwa. Tyle samo zaangażowania.  Tyle samo uwagi.
Potem przyjdzie czas na męskie sprawy i babskie zajęcia.