sobota, 10 maja 2014

Smok.

Nadszedł Ten dzień. Wreszcie się odważyłam.Chyba bardziej się bałam tego dnia niż było warto. Przecież był z nami a raczej z nią od początku, od prawie 12 miesięcy. Pomagał gdy było źle. Koił łzy. Był na dzień dobry i dobranoc. Ale komu bardziej był potrzebny-Jej czy mnie?
Wczoraj, tak zwyczajnie, nie wzięłyśmy go na spacer. I nic się nie stało. Minął dzień. Wieczór. Dziś kolejny dzień. I kolejny wieczór. Sen Ją zmożył. Przebudziła się i słyszę ten straszny płacz. Biegnę do niej, włączam kołysankę, tulę w ramionach. W głowie mam tylko- może dam Go jej, niech tylko przestanie płakać... Ale mija chwila i płacz milknie, a Ona słodko usypia...
Żegnaj smoczku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz