wtorek, 13 sierpnia 2013

Jak z reklamy...

Wyobraź sobie ten obrazek- pięknie ubrana mamusia w nieskazitelnie białej sukience, nienagannie ułożonymi włosami, cudnym makijażem bierze na ręce uśmiechniętego bobasa, a wszystko to w sterylnym mieszkanku urządzonym w tonacji beżu i bieli, gdzie gości nieustannie Pan Porządek... Znajome? Takim obrazem macierzyństwa karmią nas media w reklamach pieluszek, których zawartości są bezwonne, w reklamach mieszanek mlecznych, po których dzieci nigdy nie mają kolek, w reklamach jedzonek w słoiczkach, które dzieci zjadają bez grymaszenia... A potem zderzasz się z rzeczywistością. Dwoje dzieci w domu i Ty jedną ręką robiąca śniadanie, jedną ręką pijąca w biegu kawę, starająca się odnaleźć smoczek, który jak na złość zaginął, próbująca ogarnąć mieszkanie z klocków, autek, puzzli i innych gadżetów, które zalegają na podłodze, robiąca pranie, prasująca, z włosami mocno potarganymi i bez makijażu, z plamą na bluzce, bo właśnie się ulało po jedzonku, a Ty w tej bluzce właśnie miałaś wyjść na spacer. Więc trzeba się przebrać. A Ty już spocona. Nerwowo wyliczas czy wszystko zabrane: dzieci, wózek, torba, pieluchy na zmianę, klucze, komórka. Już prawie jesteście u drzwi- Ty w rękach trzymasz torby, śmieci, jedno dziecko na ręku- gdy nagle słyszysz- Mamo chce mi się siku... Więc odkładasz to dziecię, które na rękach, te torby, te śmieci, które same nie chcą opuścić mieszkania i rozbierasz szkraba, który nagle poczuł potrzebę. Pot płynie Ci już po plecach. I za chwilę od nowa sprawdzasz w głowie listę rzeczy niezbędnych na 40 minutowy spacer, bez których wyjść się nie da. A potem wracasz jak wielbłąd z tym wózkiem, z dziećmi, z reklamówką zakupów wypchaną po brzegi( a do sklepu weszłaś tylko po jajka). I znowu w biegu- obiad, karmienie, przewijanie, czas na zabawę, bajek czytanie. Wieczorem życie nie zwalnia biegu. Kolacja, przy której biegasz z kromką chleba po całym mieszkaniu by dziecko zjadło choć odrobinę, kąpiel, do snu układanie, ale ciężko wulkanowi energii jakim jest trzylatek wytłumaczyć, że czas by oczy zmrużył, bo on wciąż jeszcze chce biegać, poznawać, bawić się- szkoda mu czasu na sen.I kiedy wreszcie powieki mu opadną po wieczornym czytaniu i padnie w objęcia Morfeusza, budzi się malutka i ją czas wykąpać, przewinąć, nakarmić, do snu utulić. A kiedy wreszcie w domu nastanie cisza, gdy dzieci śpiące w łóżkach, mieszkanie ogarnięte, możesz spokojnie zasiąść na kanapie w salonie obok męża swego, który zapyta- Jak minął dzień? Zmęczona pomyślisz o dzieciach śpiących za ścianą, o całym dniu, w którym nie ma czasu na nudę i z uśmiechem odpowiesz- Wspaniale...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz