piątek, 27 września 2013

A jak asertywność...

Od jakiegoś już czasu chodził za mną jak cień ten temat. A w ostatnich dniach to już dosłownie krzyczał do mnie by go wreszcie ugryźć- gdzie nie kliknę tam temat mam, których irytacja zenitu sięga jak im wszyscy wokół próbują dziecko wychować ignorując mamy zdanie w tym temacie.
Asertywności u mnie zawsze był deficyt. Ale od kiedy na świecie pojawiły się moje dzieci, staram się głośniej mówić NIE i swego bronić.  Chociaż wierzcie mi nie jest łatwo. O ile w kontakcie z obcymi ludźmi udaje mi się wykrzesać z siebie tę sztukę bycia sobą i tupnięcia nogą gdy trzeba, o tyle z bliskimi zwłaszcza z dziadkami już tak prosto nie jest. Rodzice są by wychowywać, dziadkowie by rozpieszczać. Ale jak masz po swojemu wychować jak wciąż słyszysz złote rady i mądre słowa?
Już na początku się zaczyna- kąpać w krochmalu, po kąpieli broń boże bez czapki nie kłaść, jak karmisz to jedz, jedz i jedz za dwoje i troje, za lekko ubierasz bo rączki ma zimne. I na nic Twoje słowa, że do kąpieli nie chcesz krochmalu, a bez czapki nic dziecku się nie stanie i że na karku się sprawdza czy dziecku ciepło czy zimno- nie na rączkach. Uczysz by dziecko usypiało samo, bez bujania a co tam przecież nosić i lulać lepiej. Na każdy pisk bo nie można nazwać to płaczem nie trzeba gonić jakby się paliło- chcesz żeby dziecko też potrafiło być samo ze sobą. Czasem musi sobie pomarudzić ot tak dla zasady - nie zawsze znaczy to że je coś boli lub że jest głodne. W końcu to Ty jesteś matką i z pewnością nie dasz swemu dziecku zrobić krzywdy- przecież chcesz dla niego jak najlepiej...
Czasem warto- nawet kosztem czyjejś urażonej dumy- głośno, dobitnie powiedzieć swoje NIE. Trzeba umieć stawiać granice, pamiętać,  że to my jesteśmy rodzicami. Niech się gniewa sąsiadka, niech krzywo na nas patrzy pani na placu zabaw, gdy im mówimy, że to nasze dziecko i wara od niego bo będę gryźć. Niech się z naszym zdaniem liczą nasi rodzice i akceptują, że chcemy wychowywać swoje dzieci według własnych zasad i z całym szacunkiem dla nich ale ważniejsze jest zdanie nas- rodziców.
Czasem nie łatwo być asertywnym... Bo zadać nie raz trzeba sobie pytanie czy dusić w sobie to co nas boli i złości i irytuje, czy się postawić i wychowywać dzieci tak jak się chce? Odpowiedź jest prosta, wykonanie trudne..A ja się Asertywności codziennie stale uczę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz