czwartek, 5 września 2013

Lustro.

Czasem zdarza się nam- dorosłym- wymagać od dzieci więcej niż wymagamy sami od siebie...
W ciągu jednego dnia potrafimy wypowiedzieć tysiące zdań zawierających - nie wolno Ci, nie możesz, nie powinieneś, musisz... Chcemy, żeby po sobie sprzątały, by się nie buntowały, by się nie garbiły, żeby ze smakiem zjadały wszystkie posiłki, mówił przepraszam, proszę, dziękuję. Na każdym kroku staramy się im wpajać co wolno, a czego nie... Bo przecież chcemy je wychować na porządnych ludzi.
Czasem zdarza się nam- dorosłym- zapominać, że dzieci to bardziej wnikliwi obserwatorzy niż by się nam to wydawało. Czasem zdarza się nam-dorosłym- zapominać, że czyny znaczą więcej niż słowa.
Jak możesz wymagać od dziecka, by potrafiło przepraszać, skoro nigdy z Twoich ust nie usłyszało tego słowa? Jak możesz wymagać od dziecka, żeby Ciebie słuchało, kiedy sam jesteś głuchy na jego prośby? Jak możesz wymagać od dziecka, by sięgało po książki, jeśli sam od dawna nie miałeś jej w dłoni? Jak możesz wymagać od dziecka, by dotrzymywało danego słowa, jeśli sam rzucasz słowa na wiatr? Jak możesz wymagać od dziecka, by było pewne siebie, skoro sam szczędzisz mu pochwał? Jak możesz wymagać od dziecka, byś był jego autorytetem, skoro sam masz gdzieś wszystkie wartości?
Dzieci są jak lustro, w którym możemy się przejrzeć. Powielają nasze zachowania, jak gąbka chłoną słowa, które wypowiadamy. Bardzo łatwo możemy ich zarazić swoimi lękami. Jeśli chcemy wymagać od nich- wpierw sami wymagający bądźmy wobec siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz