I troszkę mnie śmieszą te panie zwiedzające stacje telewizyjne, które walczą o zajęcia dodatkowe w przedszkolach, bo dzieci na tym tracą, bo uczyć się nie mogą. A tak niedawno te same panie walczyły by sześciolatki do szkoły nie szły, bo dzieciństwo im się zabiera. Sami rodzice od małego te dzieci popychają by były we wszystkim najlepsze, by jeszcze angielski, basen, rytmika, taniec, by czas im szczelnie wypełnić, by się nie nudziły. A gdzie czas na przytulenia, całusy, gdzie czas na skoki przez kałuże? Gdzie czas na to by z tym dzieckiem sam na sam, bez pośpiechu?
I niech mnie nikt źle nie zrozumie- nie jestem przeciwko rozwijaniu zainteresowań wśród dzieci. Ale niech to się dzieje naturalnie, bo ono chce, a nie musi.
Kto najbardziej żałuje, że zajęć dodatkowych brak? Ambitni rodzice...
Dokładnie, 6 latek mojej siostry teraz poszedł do szkoły i ma duzo zajesc dodatkowych ale tylko dlatego ze sam chce. Jesli przestanie podobac mu sie lekcja gry na gitarze to go siostra wypisze.proste. mozna zapisac dziecko , niech sprobuje, ale nie na sile:)
OdpowiedzUsuńA my juz na zajęcia dodatkowe chodzimi, rozwijanki dla dzieci. Dla mnie to nie zajęcia dodatkowe, a inaczej zorganizowany czas dla Zosi,a przede wszystkim spotkanie z innmi dzieciaczkami, bo Zosi wlasnie dzieci bardzo brakuje. I cieszy się strasznie godzinką z rówieśnikami, a że przy okazji piosenki, gitara gra... to nic:) Jest fun,nie obowiązek!
OdpowiedzUsuńTo dobrze, ze to dla Zosi zabawa. Chodzilo mi o sytuacje kiedy to bardziej rodzicom zalezy na zajęciach a dzieci musza a nie chcą...
Usuń